Dziś trochę wspomnień z tegorocznych warsztatów zimowych. Zawsze bardzo się cieszymy, gdy poza obowiązkami szkolnymi chcecie z nami spędzać swój dłuższy czas wolny jak wakacje letnie czy ferie zimowe. W tym roku przekroczyliśmy swoje limity kreatywności pomimo zimowego chłodu i szarej pogody. Oglądając kolorowe, pełne energii zdjęcia z naszych warsztatowych spotkań można by pomyśleć, że to właściwie było lato ….
Była jedna zima, więc zaczęliśmy od śnieżnej kuli zimowych słówek. Gry i zabawy pamięciowe nie miały końca, sporty zimowe, sprzęt przydatny zimą w górach, odzież i wszystko, co tylko z zimą skojarzyć się może.
Niesamowite jest to jak wielka jest siła zapamiętywania słówek, gdy od razu działają w praktyce. Podczas warsztatów czasu jest dużo, nigdzie nie musimy się spieszyć, nie ogranicza nas godzinny czas zajęć. Mamy czas na eksperymenty, czyli chyba to, co dzieci lubią najbardziej i właśnie na eksperymentach bardzo skupiliśmy się tej zimy. Wybuchały wulkany, tworzyliśmy bąbelki, ciecz newtonowską, przygotowaliśmy wspaniałe peelingi dla naszych mam lub sióstr. Ale czy nie nasuwa Wam się pytanie czy to przypadkiem nie miały być warsztaty językowe???
Oczywiście, że tak. Zanim eksperymenty wykonaliśmy najpierw poznaliśmy ich składniki w języku angielskim słówka takie jak proszek do pieczenia, soda, oliwa, brokat i wiele, wiele innych nie są nam obce. Etap pierwszy prezentacja, etap drugi- użycie różnych technik, gry w memory, znikania przedmiotów – aby zapamiętać ich nazwy i już w etapie trzecim mieliśmy grupę małych chemików którzy jednogłośnych chórem krzyczeli jak na zawołanie: baking soda, glitter, oil, sugar, coffee, sparkling water …. Używaliśmy też poleceń po angielsku, próśb o podanie potrzebnych narzędzi, a i zachwyt nad wynikiem eksperymentu słuchać było po angielsku.
I przemiłą dla nas jest opowieść rodzica następnego dnia rano, jak to dziecko szczegółowo opisywało jak wykonać eksperymenty, jak chciało pogadać po angielsku, żeby było jak na zajęciach i jak nagle okazało się, że wcale nie jest śpiochem tylko wyskakuje z łóżka, żeby wracać do nas kolejnego dnia.
Ale eksperymenty są dziś w wielu miejscach, więc pomyślałyśmy, że może innego dnia warto byłoby rozbudzić kreatywność manualną i to jaką …. ! Świetne było zaskoczenie mam przychodzących po dzieci, gdy zobaczyły jak ich pociechy posługują się tamborkiem do haftowania i jak potrafią wyhaftować swoje imię lub inne dzieła sztuki ! Przy tym opowiadaliśmy po angielsku o naszych hobby i zainteresowaniach.
Zima to też karnawał, więc nie pominęliśmy też przygotowania masek karnawałowych, piękne, błyszczące, z piórami. Połknęliśmy też zasób tanecznego, karnawałowego słownictwa.
Zajęliśmy się też tematem podróżowania, bo przecież ucząc się języka często to podróżowanie jest główną naszą motywacją, poznaliśmy wyrażenia potrzebne do poruszania się po mieście, do udzielania instrukcji i kierunków na drodze, programowaliśmy robota również jemu dając stosowne instrukcje, jednocześnie rozwijając swoje umiejętności przestrzenne. A skoro mowa o przestrzeni pojawiły się również zajęcia dotyczące konstrukcji i budownictwa w czasie których używaliśmy tradycyjnych klocków Lego oraz klocków drewnianych.
A całość warsztatów uwieńczyliśmy wielką gra w escape room, czyli pokój zagadek, dzieciaki nie miały sobie równych w odpowiedziach na pytania, w duchu przyjemnej rywalizacji i niezapomnianych językowych przygód upłynął nam tydzień warsztatów.